Nici's POV
Nareszcie miałam spokój od
pracy, chociaż na parę dni, byłam już tym zmęczona. No, ale w końcu to moja
praca i kocham ją.
Wróciłam do domu w czwartek
wieczorem.
Weszłam do domu. Przeszłam
do kuchni, gdzie Tony, Shane i Danny rozmawiali.
- Cześć, chłopaki! –
przywitałam ich. Wstali i podeszli do mnie, żeby objąć mnie w grupowym uścisku.
Po chwili raczyli się mnie puścić.
- Gdzie jest Ryan i Casey? –
zapytałam.
- Poszli kupić coś do
jedzenia. Nie wiedzieliśmy, kiedy wrócisz, ale cieszę się, że już jesteś. –
krzyknął Tony.
- Dobra, dobra. Skończ, bo
jestem głodna. – powiedziałam.
- Ty zawsze jesteś głodna. –
stwierdził Shane.
- Wiem. – jęknęłam.
Opowiadałam chłopkom o
walkach, kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.
- Mamy jedzenie! – krzyknął
Casey przez korytarz prowadzący do kuchni.
- Cześć, Niki! Wróciłaś! –
przywitał mnie Ryan, po czym przytulił. Casey zrobił to samo.
- Co kupiliście? – zapytałam
podekscytowana.
- Mamy trochę chińskiego
jedzenia. Może być? – powiedział Casey.
- Jasne. – byłam głodna,
więc mogłam jeść cokolwiek.
Zaczęliśmy nakrywać do
stołu. Kiedy każdy już siedział i miał swój talerz zaczęliśmy jeść.
- Jak wycieczka? – zapytał
Ryan.
- W porządku. Ciągle miałam
samochód dla siebie, bo większość oczywiście miała swoje busy. Mogłam śpiewać,
znaczy krzyczeć, ile tylko miałam sił w płucach i nikt mnie osądzał. –
powiedziałam. Zaczęli się śmiać.
- Niki? – zapytał Ryan.
- Tak?
- Powiedziałem im o Jasonie.
- Spoko. A co z nim? –
zapytałam ciekawa.
- Pomyśleliśmy, że jedno z
nas zawsze powinno być przy tobie, jak będziesz chciała gdzieś wyjść. –
powiedział Shane.
- Więc myślicie, że nie
poradzę sobie z tym sama i dlatego potrzebuje niańki? – powiedziałam to, o czym
prawdopodobnie myśleli.
- Nie, ale myślimy, że tak
będzie bezpieczniej. – wyjaśnił Danny.
- Ok. Cokolwiek chcecie, ale
odkąd wyjechałam z Nebraski nic się nie stało. Może poczuł się tak jakbym go
nakryła, czy coś i po prostu przestał. – powiedziałam.
- Nie kłóćmy się o to, no
wiecie, paczka przyjaciół. – wtrącił Casey.
- Okey, niech wam będzie,
tym razem. – powiedziałam.
Dalej jedliśmy i zmieniliśmy
temat rozmowy na lepszy. Kiedy skończyliśmy, usiedliśmy w salonie i
odpoczęliśmy przed telewizorem.
- Hej, Ryan? – obrócił głowę
w moją stronę. - Kiedy wybierzemy się na ratusz? – zapytałam.
- Możemy iść jutro, jeśli
chcesz. – powiedział.
- To, chcę. – powiedziałam z
małych uśmiechem.
Nie mogę się doczekać, kiedy
zobaczę Jasona. Ostatnim razem nasza rozmowa naprawdę miło się nie skończyła.
Powiedziałam, co czuję i wybiegłam z sali. Myślę, że nie pozostawiłam zbyt
dobrego wrażenia. Nie jestem pewna, czy nadal go lubię. Problemem jest to, że
długo go nie widziałam, a tą noc, kiedy go znalazłam nie uznaję za spotkanie.
Nie wiedziałam, że to on, więc się nie liczy.
Przyłapałam się na powolnym
zasypianiu. Nie chciałam spać na kanapie, więc powiedziałam chłopakom dobranoc
i zeszłam schodami do mojego pokoju. Założyłam pidżamę, umyłam zęby i położyłam
się do łóżka. Zasnęłam bardzo szybko.
Następnego ranka obudziłam
się w pełni wyspana około godziny dziesiątej. Wstałam z łóżka i poszłam do
łazienki wyszykować się.
Po tym, jak skończyłam
poszłam do kuchni, ale nikogo tam nie było. Zgaduję, że reszta jeszcze spała,
więc zaczęłam robić dla nas śniadanie.
Chłopaki mieli szczęście,
ponieważ obudzili się akurat, jak skończyłam.
- Dzień dobry, chłopcy. –
przywitałam ich z ciepłym uśmiechem.
- Mmmm… Ładnie pachnie. –
powiedział Tony, siadając przy wysepce kuchennej, a później sam się obsłużył.
Do niego dołączyła reszta.
- Lubicie moją kuchnię, co?
– zapytałam lekko drażniącym tonem.
- Jestf niesamoffita! –
powiedział Shane z buzią pełną naleśników.
- Dzięki. – uśmiechnęłam
się. Następnie usiadłam przy stole obok Ryana i zaczęłam jeść. Muszę przyznać,
że naprawdę robię dobre śniadania.
Gdy wszyscy skończyli jeść,
chłopcy pomogli mi sprzątnąć naczynia ze stołu i wkładać je do zmywarki. Jak
miło.
- Hej, Niki! Chcesz teraz
wyjść? – zapytał Ryan z salonu. Ścierałam jeszcze ze stołu.
- Tak! Tylko jeszcze chcę
się przebrać! – powiedziałam. Przestałam sprzątać i zaczęłam schodzić po
schodach.
- Będę czekać! – słyszałam
krzyk Ryana.
Weszłam do sypialni i
zrobiłam sobie spacer po garderobie. Zdjęłam z siebie moje dresowe spodnie i
bokserkę, zostając w bieliźnie. Znalazłam moje szorty i luźną, szarą koszulkę z
dekoltem. Nie wiem, dlaczego, ale dzisiaj podoba mi się ten strój.
Związałam włosy w zwykłego
kucyka i założyłam okulary, które noszę od niechcenia, ale tak naprawdę ich nie
potrzebuję.
Weszłam schodami na górę. Ryan
brał swój portfel i klucze.
- Jesteś gotowa? – zapytał,
kiedy zakładałam czarno-szare Etnies.
- Tak. Chodźmy. –
powiedziałam entuzjastycznie, biorąc mój telefon i wkładając go do kieszeni.
Wyszliśmy na zewnątrz i
wsiedliśmy do czarnego Mercedesa Benz CLA. Po 5 minutach jazdy byliśmy przy
ratuszu San Clemente.
Wysiedliśmy z auta i
weszliśmy do budynku. Nie było tłoczno, tylko parę czekających osób.
Podeszliśmy do recepcji.
- Cześć. Jak mogę wam pomóc?
– mężczyzna w średnim wieku przywitał nas bardzo przyjaźnie.
- Cześć. Em… Gdzie możemy
dostać parę informacji na temat konkretnej osoby? – zapytałam go.
- Haha nie wiedziałem, że
tym się zajmujesz. – zaśmiał się facet. Jeśli się zastanawiasz, czy wszyscy
nawzajem się tu znają, to odkąd jestem w telewizji, co tydzień, oczywiście
ludzie rozpoznają mnie w moim rodzinnym miasteczku.
- Tak, no wiesz. Nie lubię
robić tego po kryjomu. Jestem bardziej jak prawny prześladowca. – powiedziałam,
przez co oboje się roześmiali.
- Haha biuro rejestracji
jest po prawo. Po prostu tam podejdźcie, nie musicie czekać w kolejce. –
powiedział, wskazując w kierunku znaku z napisem „ biuro rejestracji”.
- Dziękuje. – powiedziałam i
zaczęłam iść w tamtym kierunku z Ryanem.
Kiedy podeszliśmy do biura
młoda kobieta powitałam nas. – Dzień dobry. Co mogę dla was zrobić? – zapytała.
Wyglądała na około trzydziestkę, czy jakoś tak, ale nie na młodszą.
- Chcielibyśmy dostać parę
informacji na temat Jasona McCanna. – powiedziałam, przez co uśmiech zniknął z
jej twarzy. Okey, to było dziwne.
- Jasne. Zaraz wracam.
Proszę usiąść i chwilę poczekać. – uśmiechnęła się do nas. Usiedliśmy na
krzesłach naprzeciwko biurka.
- Widziałeś, jak jej uśmiech
zniknął, kiedy wspomniałam o Jasonie? – zapytałam Ryana.
- Tak. To było dziwne. –
odpowiedział.
- Mam nadzieję, że nie
zobaczę tego, czego wolę nie widzieć. – szepnęłam, ponieważ kobieta już wracała.
W ręku trzymała wielki, czarny folder.
- Proszę bardzo.
Indywidualny folder pana McCanna. – powiedziała siadając za biurkiem i
przekazując nam folder. Położyła go przede mną. Ryan go otworzył.
- Co dokładnie chcecie
wiedzieć? – zapytała. Zauważyłam, że była ciekawa.
- Chodzi o to, że
chodziliśmy razem do liceum i nie widziałam go dłuższy czas. Chciałam tylko wiedzieć,
gdzie teraz mieszka. – wyjaśniłam.
Spojrzała na folder i
pokazała oddzielną kartkę, która podawała miejsce zamieszkania. Spojrzała na
papiery.
- No cóż, nie wiemy gdzie
pan McCann teraz mieszka. Nie rejestrował się w San Clemente od trzech lat. –
wyjaśniła.
- I nie wiecie, co robił
przez ostatnie trzy lata? – zapytałam ją. Nie można nie mieć domu przez trzy
lata. Jason miał brata, może mieszkał z Alexem.
- Pan McCann przebywał w
więzieniu przez dwa lata i sześć miesięcy. – powiedziała obojętnie.
- CO? – zapytałam
zszokowana. Jak taki chłopak, jak Jason mógł być wsadzony do więzienia. Co on
do cholery zrobił?
- Był w więzieniu stanowym
Kalifornia w Los Angeles. – powiedziała.
- Tak. Przepraszam. Słyszałam.
Ale co zrobił? – zapytałam, ale zaraz zmieniłam zdanie. – Nie. Czekaj. Nawet
nie chce wiedzieć. Już wszystko jest dobrze. – skończyłam. Nie mogę uwierzyć w
to, co usłyszałam. Po prostu chciałam stąd wyjść.
- Przepraszam. Dziękuję za
pomoc. Myślę, że już pójdziemy. – stwierdziłam. Wstałam i uścisnęłam jej dłoń.
To samo zrobił Ryan. Opuściliśmy jej biuro i wyszliśmy z budynku. Wsiedliśmy do
auta. Potem Ryan odpalił silnik.
Przez cała jazdę milczałam.
Nie mogłam uwierzyć, że Jason spędził więcej nić dwa lata w więzieniu. To nie
był Jason, którego znałam. Wiem, że ludzie się zmieniają, ale nie tak
radykalnie.
Smutne było to, że nadal nie
miałam więcej informacji na jego temat, oprócz imienia i nazwiska i tego, w
jakim więzieniu siedział. Może powinniśmy tam pojechać i zapytać się o więcej
informacji.
Ryan wjechał na podjazd i
zgasił silnik. Nadal nie powiedziałam ani słowa. Wysiedliśmy z auta. Ryan
otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą. Mój najlepszy przyjaciel-dżentelmen.
Tak, dobry facet.
Weszliśmy do salonu, gdzie
chłopaki odpoczywali, ale też wygłupiali się. Tony i Casey grali w gry, ale jak
tylko weszliśmy do salonu, przestali.
- I jak poszło? – zapytał
Casey. Milczałam. Mentalnie zdecydowałam, że Ryan będzie mówił.
- Dobrze. Dowiedzieliśmy się
o nim parę rzeczy. – zaczął Ryan.
- Na przykład? – zapytał
Shane.
- Był w więzieniu przez dwa
i pół roku. – powiedział. Ich twarze spoważniały, gdy tylko usłyszeli słowo
więzienie. Ja siedziałam tam po prostu w fotelu, bez żadnego wyrazu na mojej
twarzy.
- Jak to był w więzieniu? –
Casey był zmylony jak inni.
- Normalnie. Był w
więzieniu. – powtórzył Ryan. Nie czułam się dobrze, kiedy o tym mówili. Było to
trochę niezręczne dla mnie.
- A gdzie jest teraz? –
zapytał Tony.
- Nie wiemy. – odpowiedział
Ryan.
- Cholera, nie wiem, co
teraz o tym powiedzieć. – krzyknął Danny.
- Niki? – powiedział Ryan
wyciągając mnie z transu.
- Tak? – powiedziałam trochę
zaskoczona.
- Co o tym myślisz? –
zapytał ostrożnie.
- Em… nie wiem. Nie wiem,
jak mógł być wsadzony do więzienia. Nigdy nie wyglądał na takiego. Jestem w
szoku i lekko przestraszona. – przyznałam.
- Jedno jest pewne. Nigdy
nie puścimy cię nigdzie samej. Ten koleś był w więzieniu. Nie wiemy, do czego
jest zdolny. – powiedział Ryan, będąc najbardziej opiekuńczym przyjacielem.
- Cokolwiek. – wymamrotałam.
- Wiemy, w którym więzieniu
był. Dlaczego tam nie pojedziemy i nie zapytamy się? – zasugerowałam. Spojrzeli
nam nie jakbym była wariatką. – Co? – powiedziałam w obronie.
- Naprawdę musimy? – jęknął
Tony.
- Tak. A jeśli chcesz mnie
puścić samą, to nie mam nic przeciwko. – zaczęłam bezczelnie.
- Wow. Okey. Uspokój się.
Pojedziemy tam. – powiedział Ryan.
- Możemy pojechać teraz czy
coś? Nie mogę czekać! – powiedziałam.
- Nie wiem… - zaczął Ryan.
- Prooooszę. – wydęłam
wargi.
- Okey, dobrze. Masz
szczęście, że mam wolne. – poddał się i westchnął.
- Taak! – ucieszyłam się. –
Chcecie jechać z nami? – zapytałam chłopaków. Pokręcili głowami. Wow. Ale
tchórze.
Wstałam i ruszyłam do
przedpokoju.
- Ryan. Idziesz? –
krzyknęłam.
Wyszliśmy z domu i ponownie
wsiedliśmy do jego auta. Do więzienia jechaliśmy przez dwie i pół godziny.
( http://www.polyvore.com/street_style/set?id=102434508 - strój Niki )
***
Miłego czytania rozdziału 6!
Czy tylko ja uważam, że Niki i Ryan są dla siebie kimś więcej, niż przyjaciółmi?
+ Spełnienia Marzeń dla Oliwii z okazji urodzin! #HotFifteen
Juliet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz