Nici's POV
Minął tydzień od incydentu z
tajemniczym kolesiem. Trudno było się skupić na pracy, ale dałam radę. Nie
mówiłam o tym nikomu, z wyjątkiem moich przyjaciół, z którymi mieszkam.
Znowu jest piątek, a do domu
wróciłam wczoraj. Ten tydzień był wyczerpujący. Z tego powodu Ryan postanowił
rano pójść na plażę surfować i potem pojechać do skateparku z Casey’em, Tonym,
Kanem, Shanem i kimkolwiek, kto jeszcze chciałby się przyłączyć. Jestem
szczęśliwa z powodu tej decyzji.
Był ranek. Ryan, Casey i ja
jechaliśmy na plażę.
Było bardzo spokojnie i
pięknie, kiedy tam dotarliśmy. Słońce właśnie wzeszło i można było wyraźnie usłyszeć
fale uderzające o brzeg.
Wysiadłam z samochodu i
ruszyłam w stronę wody zostawiając Ryana i Caseya samych przy samochodzie. Stanęłam
na brzegu i odetchnęłam zapachem słonego morza. To było takie relaksujące i
pomogło mi pozbyć się tych wszystkich problemów z mojego umysłu.
- Nici! – krzyknęli chłopcy,
pokazując rękoma żebym przyszła. Podeszłam do nich i zobaczyłam, że byli już w
strojach kąpielowych.
- Dawaj! Zdejmuj ciuchy! –
krzyknął Casey.
- Okey. – zachichotałam
widząc jego entuzjazm i zdjęłam koszulkę. Miałam na sobie proste czarne bikini
i krótkie spodenki. Wiem. Ocean jest zimny, ale jestem chyba wystarczająco
twarda. Włożyłam jeszcze koszulkę od swojego stroju kąpielowego.
Ryan podał mi moją deskę i
udaliśmy się na brzeg. Kiedy tylko zimna woda dotknęła moich stóp, wbiegłam
prosto do wody. Urodziłam się i wychowałam w San Clemente, więc wiem jak
surfować. Nie jestem zawodowcem, ale cieszę się czasem spędzonym z moimi
przyjaciółmi.
Po surfowaniu, ruszyliśmy w
drogę powrotną do domu. Naprawdę mi się podobało.
Kiedy wróciliśmy do domu ja,
Ryan i Casey poszliśmy wziąć prysznic, w różnych łazienkach, co jest korzyścią,
kiedy mieszkasz w domu z sześcioma sypialniami.
Prysznic był relaksujący.
Ten dzień miał świetny start. Po prysznicu wsunęłam na siebie czarne, obcisłe
spodnie i białą bluzkę. Moje włosy były jeszcze mokre, więc związałam je w
koka. Weszłam na górę i przeszłam do salonu, gdzie znalazłam Tony’ego i Shane’a
siedzących na kanapie przed telewizorem.
- Hejka chłopaki! Co tam? –
powitałam ich.
- Nic specjalnego. I? Jak
dzisiejszy surfing? – Shane odpowiedział patrząc na mnie.
- Było super. Fale były świetne.
Nieźle się bawiliśmy, a ja miałam szansę na odpoczynek. – Odpowiedziałam i
usiadłam na kanapie obok Tony’ego.
- Jesteś gotowa skopać sobie
tyłek w skateparku? – zapytał Tony z uśmieszkiem na twarzy. Uniosłam jedną brew
i spojrzałam na niego.
- Z tego, co wiem, to
ostatnim razem ja skopałam twój tyłek i nie boję się zrobić tego jeszcze raz. –
odpowiedziałam. Ja i Shane zaczęliśmy się śmiać, a Tony spojrzał wkurzony, ale
wiedzieliśmy, że tylko udaje.
- Co jest takiego
śmiesznego? – zapytał Ryan wchodząc do salonu.
- Tony jakby rzucił Niki
wyzwanie i przypomnieliśmy sobie, jak to się skończyło ostatnim razem. –
wyjaśnił Shane próbując uspokoić swój śmiech.
- Hahaha! To prawda. –
powiedział Ryan siadając na kanapie po drugiej stronie, tam gdzie usiadł Shane.
- Tak, tak! Śmiej się dalej.
– powiedział Tony – Zobaczymy, kto pierwszy zaliczy glebe w skateparku. –
skończył.
- Chłopaki! Przestańcie.
Zjedzmy lunch i potem popołudniu pojedziemy do parku. – spróbowałam ich jakoś uciszyć. Udało się.
- Okey, w porządku. –
westchnął Tony.
- Jestem głodna. Co jest na
lunch? – spytałam i mówiłam to całkiem poważnie.
- Więc, myślę, że musisz
sama coś wymyślić. My nie planowaliśmy gotowania. – powiedział Shane. Poszłam
do kuchni i otworzyłam lodówkę. Tak naprawdę nic jadalnego tam nie było oprócz
wielu puszek Red Bulli i paru jogurtów.
- Jestem zbyt leniwa, żeby
teraz gotować. Powinnam pojechać do Subwaya i kupić parę kanapek? –
zasugerowałam. Nie miałam zamiaru ruszyć palcem, żeby ugotować coś tym leniwym
ludziom.
- Tak! To jest pomysł! Ja
chcę Roast Beef! – krzyknął Tony.
- Ja chcę stek z serem! –
krzyknął Ryan.
- Ja B.L.T! – powiedział
Shane.
- I ja też Roast Beef! – i
jeszcze Casey.
- Okey, myślę, że to mam.
Dwa razy Roast Beef, stek z serem i B.L.T. – powtórzyłam sobie, żeby
zapamiętać.
- Zapamiętałaś. – Ryan
uśmiechnął się do mnie i lekko pokiwał głową. Może, dlatego, że zawsze to robię
i to jest mój zwyczaj.
Szybko się przebrałam. Wzięłam
mój telefon, kluczyki do auta i portfel i skierowałam się do drzwi. Założyłam
parę czarnych vansów i wygodną bluzę.
- Pa, chłopaki! – krzyknęłam
i wyszłam na zewnątrz. Wsiadłam do samochodu i wyjechałam z podjazdu na ulicę.
Tylko pięć minut zajęło mi
dotarcie na miejsce. Wysiadłam z auta i podeszłam do wejścia. Gdy szłam miałam
dziwne uczucie, jakbym była obserwowana. Może tak się czułam, bo miałam na
sobie spodnie dresowe i moje włosy były uczesane w niechlujnego koka. To nie
był zbyt elegancki strój, ale mnie to nie obchodziło. Byłam głodna i chciałam
jeść.
Weszłam do Subwaya i
złożyłam zamówienie. Wiedziałam, co chcieli chłopcy, a ja wzięłam kurczaka Teriyaki
ze słodkim sosem cebulowym. Musiałam poczekać trochę czasu, ponieważ miałam
duże zamówienie, ale to było zrozumiałe, a poza tym nie spieszyłam się.
Gdy czekałam nikt nie
poprosił o zdjęcie lub autograf. Cieszyłam się z tego powodu, ponieważ nie
chciałam, żeby ktoś robił sobie ze mną zdjęcie, kiedy jestem ubrana tak jak
teraz i bez makijażu.
Po około dziesięciu minutach
wzięłam swoje zamówienie i wyszłam ze sklepu. Podeszłam do auta i wsiadłam do
środka. Odłożyłam torbę na siedzeniu pasażera. Przekręciłam klucz w stacyjce i
odpaliłam silnik. Powoli wyjechałam z miejsca parkingowego i spojrzałam we
wsteczne lusterko.
- O cholera! – krzyknęłam i
natychmiast wcisnęłam hamulec. Właśnie zobaczyłam czarną postać stojącą za moim
samochodem. Jeszcze raz spojrzałam w lusterko, ale postać zniknęła. Rozejrzałam
się dookoła siebie, żeby upewnić się, czy to, co widziałam jest prawdą. Nie
było tam tej osoby.
O mój boże. Może ją
potrąciłam. Wysiadłam z auta, żeby to sprawdzić i nie mogłam uwierzyć. Nikogo
tam nie było, ani nawet zadrapania na samochodzie.
Okey…tracę moje zdrowie
psychiczne.
Wzięłam głęboki oddech i po
chwili wypuściłam powietrze. Mój umysł pogrywa sobie ze mną w gierki.
Wróciłam do samochodu i
wyjechałam z parkingu. Podczas jazdy ciągle myślałam: Co do cholery się właśnie
stało? Próbowałam zrozumieć, ale nie mogłam znaleźć odpowiedzi na to pytanie.
Dotarłam do domu, ale zanim
wysiadłam, wzięłam kanapki i potem weszłam do mieszkania. Chłopcy musieli mnie
usłyszeć, bo od razu jak weszłam, usłyszałam ich, krzyczących: JEDZENIE?
- Jedzenie! – krzyknęłam,
kiedy weszłam do kuchni. Natychmiast przybiegli i podeszli do lady. Podałam im
ich kanapki. Usiedliśmy przy stole. Jeszcze nie zaczęłam jeść swojego lunchu, a
chłopcy już okopywali swoje. Żartobliwie przewróciłam oczami i zaczęłam jeść.
Po tym, jak wszyscy
skończyliśmy jeść przenieśliśmy się do salonu.
- Dzięki za lunch. Wisimy Ci
jeden. – powiedział Ryan usatysfakcjonowany posiłkiem. Haha powiedział, że są
mi jeden winni, na pewno o tym nie zapomnę.
Nie minęła chwila, a była
już godzina piętnasta, więc zdecydowaliśmy, że nadszedł czas na skatepark.
Wciąż miałam na sobie spodnie dresowe i bluzę. Szybko przebrałam się w czarne
rurki, granatowy top i parę pasujących vansów.
Wyszliśmy z domu. Ryan,
Casey i Shane wzięli czarnego Raptora Ryana, a Tony i ja wzięliśmy mój
samochód.
Zanim pojechaliśmy do Lake
Forest podjechaliśmy po Kane’a do Randy’ego, ojca Ryana. Kane jest młodszym
bratem Ryana i najmłodszy z całej trójki, ale szybko rośnie w moich oczach.
Shane też jest młodszym bratem Ryana, ale starszy od Kane’ego.
Ciągle pamiętam dzień, kiedy
Ryan i ja kupiliśmy mieszkanie i mały Kane był bardzo smutny, ponieważ
wiedział, że nie będzie tak często widywał Ryana jak do tej pory. Teraz Kane ma
czternaście lat i ma dziewczynę. Szybko zleciało.
Po zabraniu Kane’a
jechaliśmy jeszcze około dwudziestu pięciu minut do skateparku w Lake Forest.
Nie było dużo ludzi. Zaledwie kilku chłopaków w wieku szesnastu – osiemnastu
lat mogło przyjść tu po szkole.
Shane i ja lubimy baseny. To
jest jedna z rzeczy, która daje nam trochę adrenaliny. Inną jest street
skating. Nie jest zły. Też to lubię, ale w basenach możesz uzyskać tak wysoką
prędkość.
Tak dobrze się bawiłam, że
nie zorientowałam się, że jesteśmy w parku już od trzech godzin.
Była już godzina osiemnasta
i pomyśleliśmy, że powinniśmy gdzieś pojechać zjeść obiad.
Wróciliśmy do auta. Chciałam
sprawdzić, czy dostałam jakieś nowe wiadomości, więc sięgnęłam do tylnej
kieszeni spodni, ale nie znalazłam telefonu. I już byłam zdenerwowana. W panice
sprawdzałam po kolei kieszenie w moich spodniach. Okey, nie wiem gdzie posiałam
moje najważniejsze elektroniczne urządzenie.
- Hej, chłopaki. Nie mogę
znaleźć mojego telefonu. Wiecie gdzie jest? – zapytałam ich.
- Myślę, że zostawiłaś go na
ławce przy rampie. – powiedział Kane wskazując na nią.
- Dzięki. Idę sprawdzić. –
powiedziałam biegnąc już w tamtą stronę. Westchnęłam z ulgą, kiedy zobaczyłam
mój telefon leżący na ławce. Wzięłam go i nacisnęłam główny przycisk, żeby go
odblokować. Miałam wiadomość od Jane, mojego szefa i email od Steve’a,
menadżera mojego i Ryana.
Podniosłam głowę znad telefonu
i rozejrzałam się. Zauważyłam czarną postać stojącą za krzakiem, która od razu
się ukryła, kiedy odwróciłam głowę. Usłyszałam szelest liści.
Nie przejęłam się tym,
ponieważ mój umysł pogrywał już sobie ze mną dzisiaj, więc nie będę znowu o tym
myślała. Może to były tylko dzieci bawiące się w chowanego.
Wróciłam do chłopaków.
- Chłopaki, znalazłam.
Dzięki Kane. Uratowałeś mi życie. – uśmiechnęłam się i zmierzwiłam Kanemu
włosy. Nigdy nie lubił, jak ktoś mu to robił, ale nie obchodziło mnie to. Miał
tak dużo włosów. Kane miał dokładnie takie same włosy jak Ryan, kiedy był
nastolatkiem. Oni wyglądają identycznie.
Wróciliśmy do auta i
pojechaliśmy do restauracji. To nie było nic nadzwyczajnego, tylko po prostu
przypadkowego.
Zamówiliśmy nasze jedzenie i
picie. Ponieważ nie mogę ciągle jeść tego, czego chcę wybrałam zdrową sałatkę i
szklankę mineralnej wody. Reszta wzięła burgery, spaghetti lub pizzę.
Podczas jedzenia
rozmawialiśmy o dzisiejszym dniu i ogólnie o naszym życiu. Takie chwile nie
zdarzały się często, ponieważ nie zawsze jesteśmy w komplecie. Ale tym razem
brakowało nam Danny’ego. Jest mega pracowitym biznesmenem. Współpracuje z
Ethiką* i ciągle jest w podróżach służbowych.
Po tym jak skończyliśmy jeść
obiad wróciliśmy do domu. Dla mnie jazda była nieco dziwna. Nie zrozumcie mnie
źle, ale w aucie panowała niezręczna cisza. Śpiewalibyśmy do muzyki, ale
zauważyłam czarnego Cadillaca Escalade śledzącego mnie.
Ja i Tony jechaliśmy moim
autem, a reszta była w samochodzie Ryana. Próbowałam zachowywać się normalnie,
żeby Tony nie nabrał podejrzeń.
Zmieniłam pas kilka razy,
żeby sprawdzić, czy to auto rzeczywiście mnie śledzi. Samochód zmieniał pas
razem ze mną. Tony tego nie zauważył, bo ciągle słuchał muzyki.
Miałam pomysł. Dogoniłam
Ryana. Co jeśli bym go wyprzedziła i jechała przed nim? Nie byłoby miejsca,
żeby ktoś mógł nas dalej śledzić.
- Hej, Tony. Co jeśli
wyprzedzimy Ryana i rzucimy mu małe wyzwanie? Hm? – zapytałam Tony’ego znając
już odpowiedź.
- Okey. – odpowiedział z
uśmiechem.
Spojrzałam we wsteczne
lusterko. To auto ciągle jechało za nami. Zwolniłam trochę i spojrzałam w
boczne lusterko, żeby sprawdzić, czy jakiś samochód jedzie obok mnie. Wolne.
Skręciłam na lewy pas i
mocniej wcisnęłam gaz. Czarne auto zrobiło to samo. Jak najszybciej
wyprzedziłam Ryana i teraz jechałam przed nim po tym samym pasie co wcześniej.
Ku mojemu zaskoczeniu czarne
auto ominęło nas. Starałam się zobaczyć kierowcę albo, chociaż pasażera, ale mieli
przyciemniane szyby. Nikogo nie widziałam.
Myślę, że kierowca musiał
się domyślić, że wiem, że mnie śledzi, ponieważ cały czas jechał przed nami tym
samym pasem.
Ulżyło mi, kiedy zjechaliśmy
z autostrady i wjechaliśmy do San Clemente. Tony i ja pojechaliśmy prosto do
domu. Ryan musiał odwieźć Kane’ego. Przyjechaliśmy do domu i czekaliśmy w nim
na resztę.
- Hej, o co chodziło z tym
czarnym Escalande? – Cóż, myliłam się myśląc, że Tony nie zauważył. Nie robię
tego, ale teraz muszę skłamać.
- O, co chodziło z czym? –
zdecydowałam się na granie głupiej. Czasami oni naprawdę myślą, że jestem
pusta, więc to może zadziałać.
- Widziałem jak zmieniasz
pasy i to auto robiło to samo. – powiedział Tony, jakby miał jakieś obawy. O
boże, nienawidzę go okłamywać.
- Okey, nie zauważyłam tego,
ale rzeczywiście jest to dziwne. – powiedziałam zgadzając się z nim. – Może to
po prostu zbieg okoliczności. – skończyłam i usiadłam na kanapie włączając
telewizor. Mam nadzieję, że sobie odpuści.
- Może masz rację. –
powiedział. Dzięki Bogu. – Włączmy Sports Center. Chcę zobaczyć, co mnie
ominęło. – powiedział Tony zabierając mi pilota z rąk.
Nie kłóciłam się z nim, po
prostu chciałam mieś spokojny wieczór na koniec dobrego dnia. Po kilku minutach
usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i rozmawiające męskie głosy. Tak, moi chłopcy
wrócili.
Mieliśmy relaksujący wieczór
i około godziny dwudziestej drugiej wzięłam prysznic i założyłam pidżamę, na
którą składała się para czarnych spodenek i niebieska koszulka do koszykówki.
Położyłam się w łóżku,
zamknęłam oczy i usnęłam.
*Ethika - marka bielizny, którą nosi m.in. Justin.
( http://www.polyvore.com/beach_style/set?id=114940157 -strój Niki na plaży)
( http://www.polyvore.com/home_style/set?id=114940835 -strój Niki w Subwayu)
( http://www.polyvore.com/street_style_13/set?id=113775163 -strój Niki w skateparku)
***
Okey, sama byłam zaskoczona tą akcją w Subwayu ze zdjęciem i autografem i jeszcze z tym menadżerem. Ale mam nadzieję, że rozdział się podobał. Jest naprawdę długi.
Autorka ostatnio napisała na swoim koncie na JBFF (http://www.justinbieberfanfiction.com/viewstory.php?sid=54420), że pierwsze dziesięć rozdziałów jest słabych, ale potem idzie coraz lepiej. Tak, więc proszę odwiedźcie jej stronę, napiszcie coś, albo chociaż otwórzcie któryś rozdział, żeby wiedziała, że ma dla kogo pisać. Szczerze sama nie wiem jakie są kolejne rozdziały i co będzie się działo, tłumacząc czytam rozdział pierwszy raz.
Kolejny za tydzień.
Miłego czytania (:
Juliet
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz