sobota, 3 maja 2014

Eight. Sooner Than I Thought.

Nici's POV



Byłam z Ryanem w więzieniu, gdzie swoją karę odsiadywał Jason. Po rozmowie z jednym z pracowników, odzyskałam nadzieję. Dał nam adres osoby, z którą mógł przebywać Jason. W tym przypadku był to Alex.

Mamy adres Alexa. Byłam pewna, że tam znajdziemy Jasona. Nadal nie wiedziałam, co mu powiem, jak go spotkam. Nie nakrzyczę na niego, tylko przeprowadzę z nim normalną konwersację.

Wyszliśmy z dużego budynku na parking. Jedna osoba, albo lepiej powiedzieć trzy osoby przykuły moją uwagę.

To był cholerny Jason McCann! Nie mogło to do mnie dotrzeć. Naprawdę się go tu nie spodziewałam. Dobrze, że chociaż się potwierdziło, że to on stoi za tymi strasznymi, śledzącymi mnie ludźmi. Ale w tym momencie, kiedy go zobaczyłam, to było dziwne, bo potrafiłam myśleć wyłącznie o nim.

- JASON! – krzyknęłam, kiedy biegł do samochodu z kolesiem, który pomógł nam tamtej nocy.

Zaczęłam biec. Widziałam, jak wycofywał z miejsca parkingowego. Biegłam między zaparkowanymi autami. Moim planem, było zatrzymanie go.

Widziałam, jak przyspieszył, więc wyskoczyłam spomiędzy aut, powodując, że zablokował się między nimi. Ulżyło mi, kiedy zatrzymał samochód tuż przede mną i nie przejechał mnie.

Przez parę sekund po prostu na niego patrzyłam. Nie wiedziałam, czy robi to samo, bo miał na sobie okulary przeciwsłoneczne.

- No dalej, Jason. Wysiądź z samochodu! – powiedziałam ze spokojem w głosie. Usłyszał mnie, bo opuścił szybę. Ale siedział tam tylko. Nie ruszał się. Nic nie mówił. Po tym, musiałam wziąć sprawę w swoje ręce. Spojrzałam na niego z przemawiającym wzrokiem i trochę wydęłam wargi w moim słynnym kształcie.

Widziałam Ryana obserwującego sytuacją z pewnego dystansu. Myślę, że wiedział, że chciałam poradzić sobie sama. Ale myślę też, że był gotowy wracać biegiem do więzienia, po paru strażników, którzy zabraliby Jasona ode mnie.

Po tym milczeniu Jason westchnął i otworzył drzwi samochodu. Wyszedł i zamknął je za sobą. Robiąc to nie spuszczał ze mnie wzroku. Jego twarz nie pokazywała żadnych emocji.

Kiedy tak stał obok swojego auta, podeszłam do niego i objęłam go. Stałam tak przez chwilę. Definitywnie był zaskoczony, bo nie odwzajemnił mojego uścisku. Wciąż trzymał ręce luźno wzdłuż tułowia.

- Odwzajemnij! – jęknęłam - bardziej zażądałam – w jego klatkę piersiową. Zaskakująco posłuchał mnie. Jason mnie przytulił. Po tym, jak kazałam mu się przytulić, położył jedną rękę na moich plecach, a drugą wokół mojego ramienia. Ponieważ byłam trochę niższa czułam, jak opiera brodę o moją głowę.

W tym momencie byłam szczęśliwa, że mam go w swoich ramionach. Kiedy się odsunęliśmy, poczułam niezręczne napięcie. Ja oczywiście będąc rzetelnym człowiekiem odezwałam się pierwsza.

- Jason. Mam mnóstwo pytań, ale nie sądzę, że to odpowiedni czas i miejsce, żeby to omawiać.

- Tak. Masz rację. Tak myślę. – powiedział, a ja pisnęłam w myślach. Jego głos był jak… ugh. Ale on unikał mojego wzroku.

- Nie martw się. Nie jestem na ciebie zła. Byłam tylko przestraszona. – przyznałam, próbując spojrzeć mu w oczy, o ile było to możliwe, przez ciemne szkła.

Może było mu wstyd albo rozczarował się, ponieważ nadal na mnie nie patrzył. Zachowywał kamienną twarz. To było nieco irytujące.

- Daj mi swój telefon. – zażądałam bezpośrednio i wyciągnęłam rękę. W końcu obrócił się i spojrzał na mnie. Widziałam, jak podnosi jedną brew. Zastanowił się przez sekundę. – Okey. – wyciągnął telefon z tylnej kieszeni i podał mi go do ręki.

Na szczęście nie miał hasła, więc łatwo go odblokowałam. Zapisałam swój numer i wysłałam wiadomość do siebie. Oddałam mu telefon.

- Zapisałam swój numer. Napisz albo zadzwoń, jak będziesz miał czas. Chciałabym się spotkać i wyjaśnić parę rzeczy. Mam czas od czwartku. – powiedziałam. Tym razem spojrzał na mnie. Miałam tylko nadzieję, że też chce się spotkać, bo jeśli nie, to wyszłam na totalną idiotkę.

- Zadzwonię. Nie martw się. – powiedział i uśmiechnął się. Uśmiechnął się! Ten chłopak nie ma pojęcia, co dla mnie robi. Nie pokazywałam wewnętrznych emocji. Nadal utrzymywałam poziom.

- Okey, to fajnie. Będę czekać. – uśmiechnęłam się uwodzicielsko i przytuliłam go na pożegnanie, a on z radością to przyjął. Ten uścisk nie był tak długi, jak ten pierwszy. W krótkim czasie odsunęliśmy się od siebie i pożegnaliśmy.

- Pa, Jason. – nie mogłam przestać się uśmiechać. Powoli zaczęłam wracać do Ryana.

- Pa, Nicole. – odpowiedział z prawdziwym uśmiechem. Z tymi słowami, mój uśmiech się powiększył. Całkowicie odwróciłam się i dołączyłam do Ryana przy jego aucie.

Odwróciłam się ostatni raz i zobaczyłam Jasona wciąż patrzącego na mnie z uśmiechem na ustach. Kiedy zauważył, że się odwróciłam, skinął głową i wsiadł do auta. Odjechał, a za nim to drugie auto.

Muszę przyznać, że miał fajne Camaro, no i on też dobrze wyglądał. Te jasnobrązowe włosy, jego perłowe, białe zęby i ta linia szczęki! Uh.

- Ziemia do Niki! Halo! – Ryan pstryknął palcami przed moją twarzą, co mnie wyrwało z zamyślenia.

- Tak?

- Przyłapałem cię na gapieniu się. – drażnił mnie, ale nie przejmowałam się tym, ponieważ obserwowałam Jasona.

- Tak, gapiłam się. I co z tego? Wskakuj do samochodu i wracajmy do domu. – powiedziałam otwierając drzwi pasażera. Wsiadłam do auta. Ryan zrobił to samo i ruszyliśmy do domu.

W drodze powrotnej oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy. Myślę, że ten dzień jak dla mnie był zbyt pełen wrażeń. Byłam wyczerpana, więc zasnęłam.

Wróciliśmy do domu pod wieczór. Był piątek, więc chłopaki byli na dworze. Zdecydowałam się z Ryanem na BFF Night, więc zamówiliśmy pizzę i obejrzeliśmy parę filmów.

Kiedy oglądamy filmy zawsze zaczynamy od horrorów, a potem oglądamy komedie. Wtedy, jak idę spać nie jestem przestraszona.


Oglądaliśmy filmy i jedliśmy pizzę dopóki oboje nie poczuliśmy zmęczenia i poszliśmy do łóżek. Była druga w nocy, kiedy spojrzałam na telefon. Po chwili zasnęłam w moim dużym, wygodnym łóżku, myśląc o Jasonie.



***
Rozdział 8 wcześniej z okazji 3 maja!
Z kilkutygodniowym wyprzedzeniem wymyślam powody dla jakich mogę wcześniej dodać rozdziały, a potem ledwo się wyrabiam z tłumaczeniem. Ale jest dobrze.
Tłumacząc ten rozdział ciągle się śmiałam. I nadal nie mogę wyobrazić sobie tego 'uwodzicielskiego' uśmiechu Niki, ale dobra haha xD
Miłego czytania!
Juliet

piątek, 2 maja 2014

Seven. What Is She Doing?

Jason's POV



Przez lata Nicole przeszywała mój umysł w tą i z powrotem. Kiedy oglądałem z chłopakami wrestling , a ona miała pojawić się na ekranie, chłopaki ekscytowali się i zaczynali gwizdać. Ja tylko tam siedziałem i oglądałem w ciszy.

Byłem w domu od paru miesięcy. Odsiadywanie było okropne. Wszystko było takie odseparowane od reszty świata. Miałeś wystarczająco dużo czasu, żeby obmyśleć wszystko, co spotkało się w życiu. Obiecałem sobie, że już nigdy tam nie wrócę.

Kiedy mnie wypuścili, zdałem sobie sprawę, że wcale nie robiłem tak szalonych rzeczy, jak wcześniej. Byłem świeżo po więzieniu, więc policja deptała mi po piętach, czekając na mój zły ruch, żeby tylko znów mnie tam wsadzić.

Ale była jedna noc, kiedy miałem robotę do wykonania. Inny gang był mi winien trochę pieniędzy, więc chciałem je z powrotem. Spotkaliśmy się w alejce, gdzie nikt nie mógł zobaczyć, co robimy. Pomyślałem, że będzie łatwiej, kiedy pójdę tam sam. Ale się myliłem.

Idioci nie mieli ze sobą pieniędzy, więc zaczęli mnie bić. W pewnym momencie było ich zbyt dużo i musiałem się bronić. Wyciągnąłem broń i wycelowałem w ramię ich lidera. Nie chciałem go zabić. Ale on wcale nie zamierzał się odsunąć.

Zrobiłem krok do przodu, żeby znowu strzelić, ale coś mnie zatrzymało. Jedna z tych szumowin pchnęła mnie nożem w brzuch. Krzyknąłem z bólu i upadłem na kolana. Trzymał nóż w moim ciele dopóki nie leżałem na ziemi. Potem wyciągnął go bardzo powoli, pozwalając krwi kapać z noża, a mojemu ciału całkowicie opaść.

Natychmiast uciekli, pozwalając mi tam zostać. Cóż, naprawdę nie mogłem ich winić, bo zrobiłbym to samo. Nie czułem żalu. Ale to jest powód, dla którego krzywdzimy tamtych ludzi, żeby żałowali tego, co robili.

Myślałem, że to jest to. Wiedziałem, że ten dzień nadejdzie, ale pomyślałem, że coś osiągnę zanim odejdę z tego świata. Ale wtedy chciałem tylko, żeby ból się skończył. Zamknąłem oczy. W zasadzie, poddałem się.

Ale na moje szczęście usłyszałem głos odbijający się echem w alei. Od razu jak ją usłyszałem wiedziałem, że to ona. Nie mogłem uwierzyć, że naprawdę słyszę jej głos. Może już nie żyłem. Ale nie. Poczułem jak mnie szturchnęła. Obróciłem się, żeby na własne oczy przekonać się, że to była ona. I była.

Rozpoznałem ją, ale czy ona zrobiła to samo? Nie, nie rozpoznała mnie, bo zapytałam o moje imię. Może dobrze, że nie wiedziała, że to ja. Zgaduję, że by się przestraszyła.

Była taka, jaką ją zapamiętałem. Pomogła mi i troszczyła się o mnie, chociaż byłem dla niej obcy. Dziwne był to, że zdjęła koszulkę, zanim poznała moje imię. Nie będę zaprzeczać, podobało mi się to, co widziałem.

Jestem jej wdzięczny, że znalazła mnie tej nocy, ale ona nie powinna. Wiem, wiem. Gdyby nie ona, nie chodziłbym po tej ziemi. Po prostu nie chcę, żeby poznała tę stronę życia. Ona jest zbyt… niewinna.

Po tym, jak Luke zabrał mnie do domu, leczyłem moją ranę. Była owinięta jej koszulą. Nie wiem, dlaczego, ale zatrzymałem ten kawałek materiału, który pozostał.

Czułem, że chcę ponownie ją zobaczyć, ale nie byłem pewny, czy to dobry pomysł.

Moi ludzie zastanawiali się, co mi się stało, więc im opowiedziałem tą historię. Alex już wiedział, kim była Nicole, bo ją spotkał. Ale reszta nie wiedziała. Jeśli chciałem ich pomocy musiałem im powiedzieć, co się kiedyś stało. Nie była to długa historia, ale bardzo istotna.

Nie miałem planu, ale pierwszą rzeczą, jaką zrobię będzie obserwowanie jej i jej ruchów. Odkąd zobaczyła moją twarz wysłałem resztę chłopaków, żeby ją śledzili.

Z jednej strony chcę ją zobaczyć, ale z drugiej chcę żeby pozostała bezpieczna. Ktoś mógł zobaczyć, jak mi pomaga. Mogła stać się celem dla ludzi, którzy są przeciwko mnie.

Moją strategią było wysłanie chłopaków, żeby informowali mnie, co robi, z kim jest i gdzie jest.

Obecnie obserwując ją, swoją zmianę ma Mike. Podczas, gdy on wykonywał swoje zadanie, ja stałem na tarasie. Była ładna pogoda w LA, więc dlaczego ani trochę się nią cieszyłem. Nagle zwróciłem uwagę na mój dzwoniący telefon. To był Mike. Czego chciał?

- Hej, Mike. Co się dzieje?

- Jason. Oni wyjeżdżają z LA.

- Jak to wyjeżdżają z LA? Co ona robi?

- Stary. Nie wiem. Widziałem ją tylko w aucie z tym Shecklerem. Teraz jadą na północ. Jadę za nimi na autostradzie.

- Wzięli ze sobą jakieś torby?

- Nie. Myślę, że nic ze sobą nie wzięli.

- Okey. Śledź ich dalej, ale nie angażuj się zbytnio. Kiedy dotrą na miejsce, zadzwoń do mnie.

- Dobra.

- Dzięki, stary. – rozłączyłem się. Nie mogłem tu siedzieć i czekać, aż wróci Mike. Dlaczego jest sama w aucie z tym facetem i jadą na północ? Ona nie może być teraz, gdzie jej się tylko podoba.

Wbiegłem do domu.

- Luke! Szykuj się! Teraz! – krzyknąłem. Złapałem klucze i wyszedłem. Poszedłem do mojego czarnego Camaro. Luke szedł kawałek za mną. Kiedy oboje siedzieliśmy już w aucie odpaliłem silnik. Przyspieszyłem jadąc ulicami do autostrady.

- Wow. Koleś. Skąd ten pośpiech? – zapytał Luke.

- Nici i ten Ryan jadą na północ z niczym. Są po prostu sami, tylko Mike za nimi jedzie. Co jeśli coś się stało? – wyjaśniłem.

- Ktoś jest zazdrosny. – powiedział dokuczliwie Luke. Ten koleś mnie wnerwia.

- Zamknij się! – rzuciłem.

- Ta odpowiedź mówi sama za siebie. – powiedział z uśmieszkiem na twarzy. Nie wiem, dlaczego jeszcze nie uderzyłem go w twarz.

Po kilku minutach jazdy poczułem dzwoniący telefon w kieszeni. Wyciągnąłem i spojrzałem na ekran. Wiadomość od Mike’a. Podałem telefon Luke’owi.

- To Mike. Sprawdź, co napisał. – zażądałem.

- Mike wysłał ci lokalizację wiezienia stanowego. Dlaczego miałby ci to wysłać? – zapytał zdezorientowany Luke.

- Co ona do cholery robi w więzieniu? – krzyknąłem. Luke wzdrygnął się przez mój nagły wybuch. Wcisnąłem gaz, pędząc szybciej w dół autostrady.

- Hej, Jason! Zwolnij! Jeśli nie, możesz jej już nigdy nie zobaczyć. – powiedział Luke.

- Nikt mi nie mówi, co mam robić! – splunąłem na niego. Po tym zamilczał.

Po trzydziestominutowej jeździe dotarliśmy do więzienia. Wjechałem na parking, widząc już samochód Mike’a. Zaparkowałem obok niego. Kiedy Mike nas zauważył, wszyscy w trójkę wysiedliśmy z aut.

- Hej, chłopaki! Co tu robicie? – wydał się trochę zaskoczony, widząc nas.

- Tylko sprawdzam, czy wszystko w porządku. – wyjaśniłem, rozglądając się dookoła.

- No i jest zazdrosny. – dodał Luke.

- To brzmi bardziej wiarygodnie. – zaśmiał się Mike. Zaśmiał się! Luke też zaczął się śmiać. Nie są jednak brutalnymi facetami bez serc.

Chciałem zapytać Mike’a, gdzie poszła Nicole, ale odpowiedź na moje pytanie za chwilę się pojawiła, kiedy zobaczyłem ją wychodzącą z budynku.

W moich oczach wyglądała po prostu pięknie. Miała na sobie szorty i prostą szarą koszulkę, która trochę pokazywała. Nie miałem nic przeciwko. Miała też okulary. Nie wiedziałem, że potrzebowała okularów, ale dobrze na niej wyglądały. Wszystko by na niej dobrze wyglądało.

Szła z Ryanem w kierunku parkingu. Co oznaczało, że do nas.

- JASON! – krzyknęła. Cholera!


Natychmiast wsiedliśmy do aut, żeby nas nie zauważyli. Ale zgaduję, że nie zrobiliśmy tego wystarczająco szybko.



 ***
Rozdział 7! Jak do tej pory - mój ulubiony. Bardzo fajne jest czytanie z punktu widzenia Jasona.
Rozdział trochę wcześniej, tak na majówkę.
Miłego czytania (:
Juliet

niedziela, 27 kwietnia 2014

Six. Trying To Find Jason.

Nici's POV



Nareszcie miałam spokój od pracy, chociaż na parę dni, byłam już tym zmęczona. No, ale w końcu to moja praca i kocham ją.

Wróciłam do domu w czwartek wieczorem.

Weszłam do domu. Przeszłam do kuchni, gdzie Tony, Shane i Danny rozmawiali.

- Cześć, chłopaki! – przywitałam ich. Wstali i podeszli do mnie, żeby objąć mnie w grupowym uścisku. Po chwili raczyli się mnie puścić.

- Gdzie jest Ryan i Casey? – zapytałam.

- Poszli kupić coś do jedzenia. Nie wiedzieliśmy, kiedy wrócisz, ale cieszę się, że już jesteś. – krzyknął Tony.

- Dobra, dobra. Skończ, bo jestem głodna. – powiedziałam.

- Ty zawsze jesteś głodna. – stwierdził Shane.

- Wiem. – jęknęłam.

Opowiadałam chłopkom o walkach, kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.

- Mamy jedzenie! – krzyknął Casey przez korytarz prowadzący do kuchni.

- Cześć, Niki! Wróciłaś! – przywitał mnie Ryan, po czym przytulił. Casey zrobił to samo.

- Co kupiliście? – zapytałam podekscytowana.

- Mamy trochę chińskiego jedzenia. Może być? – powiedział Casey.

- Jasne. – byłam głodna, więc mogłam jeść cokolwiek.

Zaczęliśmy nakrywać do stołu. Kiedy każdy już siedział i miał swój talerz zaczęliśmy jeść.

- Jak wycieczka? – zapytał Ryan.

- W porządku. Ciągle miałam samochód dla siebie, bo większość oczywiście miała swoje busy. Mogłam śpiewać, znaczy krzyczeć, ile tylko miałam sił w płucach i nikt mnie osądzał. – powiedziałam. Zaczęli się śmiać.

- Niki? – zapytał Ryan.

- Tak?

- Powiedziałem im o Jasonie.

- Spoko. A co z nim? – zapytałam ciekawa.

- Pomyśleliśmy, że jedno z nas zawsze powinno być przy tobie, jak będziesz chciała gdzieś wyjść. – powiedział Shane.

- Więc myślicie, że nie poradzę sobie z tym sama i dlatego potrzebuje niańki? – powiedziałam to, o czym prawdopodobnie myśleli.

- Nie, ale myślimy, że tak będzie bezpieczniej. – wyjaśnił Danny.

- Ok. Cokolwiek chcecie, ale odkąd wyjechałam z Nebraski nic się nie stało. Może poczuł się tak jakbym go nakryła, czy coś i po prostu przestał. – powiedziałam.

- Nie kłóćmy się o to, no wiecie, paczka przyjaciół. – wtrącił Casey.

- Okey, niech wam będzie, tym razem. – powiedziałam.

Dalej jedliśmy i zmieniliśmy temat rozmowy na lepszy. Kiedy skończyliśmy, usiedliśmy w salonie i odpoczęliśmy przed telewizorem.

- Hej, Ryan? – obrócił głowę w moją stronę. - Kiedy wybierzemy się na ratusz? – zapytałam.

- Możemy iść jutro, jeśli chcesz. – powiedział.

- To, chcę. – powiedziałam z małych uśmiechem.

Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę Jasona. Ostatnim razem nasza rozmowa naprawdę miło się nie skończyła. Powiedziałam, co czuję i wybiegłam z sali. Myślę, że nie pozostawiłam zbyt dobrego wrażenia. Nie jestem pewna, czy nadal go lubię. Problemem jest to, że długo go nie widziałam, a tą noc, kiedy go znalazłam nie uznaję za spotkanie. Nie wiedziałam, że to on, więc się nie liczy.

Przyłapałam się na powolnym zasypianiu. Nie chciałam spać na kanapie, więc powiedziałam chłopakom dobranoc i zeszłam schodami do mojego pokoju. Założyłam pidżamę, umyłam zęby i położyłam się do łóżka. Zasnęłam bardzo szybko.


Następnego ranka obudziłam się w pełni wyspana około godziny dziesiątej. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki wyszykować się.

Po tym, jak skończyłam poszłam do kuchni, ale nikogo tam nie było. Zgaduję, że reszta jeszcze spała, więc zaczęłam robić dla nas śniadanie.

Chłopaki mieli szczęście, ponieważ obudzili się akurat, jak skończyłam.

- Dzień dobry, chłopcy. – przywitałam ich z ciepłym uśmiechem.

- Mmmm… Ładnie pachnie. – powiedział Tony, siadając przy wysepce kuchennej, a później sam się obsłużył. Do niego dołączyła reszta.

- Lubicie moją kuchnię, co? – zapytałam lekko drażniącym tonem.

- Jestf niesamoffita! – powiedział Shane z buzią pełną naleśników.

- Dzięki. – uśmiechnęłam się. Następnie usiadłam przy stole obok Ryana i zaczęłam jeść. Muszę przyznać, że naprawdę robię dobre śniadania.

Gdy wszyscy skończyli jeść, chłopcy pomogli mi sprzątnąć naczynia ze stołu i wkładać je do zmywarki. Jak miło.

- Hej, Niki! Chcesz teraz wyjść? – zapytał Ryan z salonu. Ścierałam jeszcze ze stołu.

- Tak! Tylko jeszcze chcę się przebrać! – powiedziałam. Przestałam sprzątać i zaczęłam schodzić po schodach.

- Będę czekać! – słyszałam krzyk Ryana.

Weszłam do sypialni i zrobiłam sobie spacer po garderobie. Zdjęłam z siebie moje dresowe spodnie i bokserkę, zostając w bieliźnie. Znalazłam moje szorty i luźną, szarą koszulkę z dekoltem. Nie wiem, dlaczego, ale dzisiaj podoba mi się ten strój.

Związałam włosy w zwykłego kucyka i założyłam okulary, które noszę od niechcenia, ale tak naprawdę ich nie potrzebuję.

Weszłam schodami na górę. Ryan brał swój portfel i klucze.

- Jesteś gotowa? – zapytał, kiedy zakładałam czarno-szare Etnies.

- Tak. Chodźmy. – powiedziałam entuzjastycznie, biorąc mój telefon i wkładając go do kieszeni.

Wyszliśmy na zewnątrz i wsiedliśmy do czarnego Mercedesa Benz CLA. Po 5 minutach jazdy byliśmy przy ratuszu San Clemente.

Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do budynku. Nie było tłoczno, tylko parę czekających osób. Podeszliśmy do recepcji.

- Cześć. Jak mogę wam pomóc? – mężczyzna w średnim wieku przywitał nas bardzo przyjaźnie.

- Cześć. Em… Gdzie możemy dostać parę informacji na temat konkretnej osoby? – zapytałam go.

- Haha nie wiedziałem, że tym się zajmujesz. – zaśmiał się facet. Jeśli się zastanawiasz, czy wszyscy nawzajem się tu znają, to odkąd jestem w telewizji, co tydzień, oczywiście ludzie rozpoznają mnie w moim rodzinnym miasteczku.

- Tak, no wiesz. Nie lubię robić tego po kryjomu. Jestem bardziej jak prawny prześladowca. – powiedziałam, przez co oboje się roześmiali.

- Haha biuro rejestracji jest po prawo. Po prostu tam podejdźcie, nie musicie czekać w kolejce. – powiedział, wskazując w kierunku znaku z napisem „ biuro rejestracji”.

- Dziękuje. – powiedziałam i zaczęłam iść w tamtym kierunku z Ryanem.

Kiedy podeszliśmy do biura młoda kobieta powitałam nas. – Dzień dobry. Co mogę dla was zrobić? – zapytała. Wyglądała na około trzydziestkę, czy jakoś tak, ale nie na młodszą.

- Chcielibyśmy dostać parę informacji na temat Jasona McCanna. – powiedziałam, przez co uśmiech zniknął z jej twarzy. Okey, to było dziwne.

- Jasne. Zaraz wracam. Proszę usiąść i chwilę poczekać. – uśmiechnęła się do nas. Usiedliśmy na krzesłach naprzeciwko biurka.

- Widziałeś, jak jej uśmiech zniknął, kiedy wspomniałam o Jasonie? – zapytałam Ryana.

- Tak. To było dziwne. – odpowiedział.

- Mam nadzieję, że nie zobaczę tego, czego wolę nie widzieć. – szepnęłam, ponieważ kobieta już wracała. W ręku trzymała wielki, czarny folder.

- Proszę bardzo. Indywidualny folder pana McCanna. – powiedziała siadając za biurkiem i przekazując nam folder. Położyła go przede mną. Ryan go otworzył.

- Co dokładnie chcecie wiedzieć? – zapytała. Zauważyłam, że była ciekawa.

- Chodzi o to, że chodziliśmy razem do liceum i nie widziałam go dłuższy czas. Chciałam tylko wiedzieć, gdzie teraz mieszka. – wyjaśniłam.

Spojrzała na folder i pokazała oddzielną kartkę, która podawała miejsce zamieszkania. Spojrzała na papiery.

- No cóż, nie wiemy gdzie pan McCann teraz mieszka. Nie rejestrował się w San Clemente od trzech lat. – wyjaśniła.

- I nie wiecie, co robił przez ostatnie trzy lata? – zapytałam ją. Nie można nie mieć domu przez trzy lata. Jason miał brata, może mieszkał z Alexem.

- Pan McCann przebywał w więzieniu przez dwa lata i sześć miesięcy. – powiedziała obojętnie.

- CO? – zapytałam zszokowana. Jak taki chłopak, jak Jason mógł być wsadzony do więzienia. Co on do cholery zrobił?

- Był w więzieniu stanowym Kalifornia w Los Angeles. – powiedziała.

- Tak. Przepraszam. Słyszałam. Ale co zrobił? – zapytałam, ale zaraz zmieniłam zdanie. – Nie. Czekaj. Nawet nie chce wiedzieć. Już wszystko jest dobrze. – skończyłam. Nie mogę uwierzyć w to, co usłyszałam. Po prostu chciałam stąd wyjść.

- Przepraszam. Dziękuję za pomoc. Myślę, że już pójdziemy. – stwierdziłam. Wstałam i uścisnęłam jej dłoń. To samo zrobił Ryan. Opuściliśmy jej biuro i wyszliśmy z budynku. Wsiedliśmy do auta. Potem Ryan odpalił silnik.

Przez cała jazdę milczałam. Nie mogłam uwierzyć, że Jason spędził więcej nić dwa lata w więzieniu. To nie był Jason, którego znałam. Wiem, że ludzie się zmieniają, ale nie tak radykalnie.

Smutne było to, że nadal nie miałam więcej informacji na jego temat, oprócz imienia i nazwiska i tego, w jakim więzieniu siedział. Może powinniśmy tam pojechać i zapytać się o więcej informacji.

Ryan wjechał na podjazd i zgasił silnik. Nadal nie powiedziałam ani słowa. Wysiedliśmy z auta. Ryan otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą. Mój najlepszy przyjaciel-dżentelmen. Tak, dobry facet.

Weszliśmy do salonu, gdzie chłopaki odpoczywali, ale też wygłupiali się. Tony i Casey grali w gry, ale jak tylko weszliśmy do salonu, przestali.

- I jak poszło? – zapytał Casey. Milczałam. Mentalnie zdecydowałam, że Ryan będzie mówił.

- Dobrze. Dowiedzieliśmy się o nim parę rzeczy. – zaczął Ryan.

- Na przykład? – zapytał Shane.

- Był w więzieniu przez dwa i pół roku. – powiedział. Ich twarze spoważniały, gdy tylko usłyszeli słowo więzienie. Ja siedziałam tam po prostu w fotelu, bez żadnego wyrazu na mojej twarzy.

- Jak to był w więzieniu? – Casey był zmylony jak inni.

- Normalnie. Był w więzieniu. – powtórzył Ryan. Nie czułam się dobrze, kiedy o tym mówili. Było to trochę niezręczne dla mnie.

- A gdzie jest teraz? – zapytał Tony.

- Nie wiemy. – odpowiedział Ryan.

- Cholera, nie wiem, co teraz o tym powiedzieć. – krzyknął Danny.

- Niki? – powiedział Ryan wyciągając mnie z transu.

- Tak? – powiedziałam trochę zaskoczona.

- Co o tym myślisz? – zapytał ostrożnie.

- Em… nie wiem. Nie wiem, jak mógł być wsadzony do więzienia. Nigdy nie wyglądał na takiego. Jestem w szoku i lekko przestraszona. – przyznałam.

- Jedno jest pewne. Nigdy nie puścimy cię nigdzie samej. Ten koleś był w więzieniu. Nie wiemy, do czego jest zdolny. – powiedział Ryan, będąc najbardziej opiekuńczym przyjacielem.

- Cokolwiek. – wymamrotałam.

- Wiemy, w którym więzieniu był. Dlaczego tam nie pojedziemy i nie zapytamy się? – zasugerowałam. Spojrzeli nam nie jakbym była wariatką. – Co? – powiedziałam w obronie.

- Naprawdę musimy? – jęknął Tony.

- Tak. A jeśli chcesz mnie puścić samą, to nie mam nic przeciwko. – zaczęłam bezczelnie.

- Wow. Okey. Uspokój się. Pojedziemy tam. – powiedział Ryan.

- Możemy pojechać teraz czy coś? Nie mogę czekać! – powiedziałam.

- Nie wiem… - zaczął Ryan.

- Prooooszę. – wydęłam wargi.

- Okey, dobrze. Masz szczęście, że mam wolne. – poddał się i westchnął.

- Taak! – ucieszyłam się. – Chcecie jechać z nami? – zapytałam chłopaków. Pokręcili głowami. Wow. Ale tchórze.

Wstałam i ruszyłam do przedpokoju.

- Ryan. Idziesz? – krzyknęłam.


Wyszliśmy z domu i ponownie wsiedliśmy do jego auta. Do więzienia jechaliśmy przez dwie i pół godziny.



http://www.polyvore.com/street_style/set?id=102434508 - strój Niki )



***
Miłego czytania rozdziału 6!
Czy tylko ja uważam, że Niki i Ryan są dla siebie kimś więcej, niż przyjaciółmi?
+ Spełnienia Marzeń dla Oliwii z okazji urodzin! #HotFifteen
Juliet



poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Five. Meeting An Old 'Friend'.

Nici's POV



Jak po normalnym weekendzie przyszła niedziela i musiałam pojechać do LAX*, żeby polecieć do Omahy w Nebrasce na Monday Night RAW. Spakowałam już rzeczy na cały następny tydzień, ponieważ odbędzie się WWE Live Events, więc będę mogła pojeździć po Kalifornii i oglądać walki.

Był ranek, a mój lot był za dwie i pół godziny.

- Chłopaki! Wychodzę! – krzyknęłam, kiedy stanęłam przy drzwiach wyjściowych. Kiedy przyszli, przytuliłam każdego po kolei. Włożyłam walizkę do bagażnika mojego Porsche Cayenne i usiadłam na fotelu kierowcy. Opuściłam szybę.

- Cześć! – krzyknęłam ostatni raz zanim wyjechałam na ulicę i ruszyłam w drogę na lotnisko.

Podczas jazdy myślałam o tych postaciach i samochodzie, który mnie śledził. Raz dokładnie przyjrzałam się, czy nie jedzie za mną tamto auto, ale nigdzie nie widziałam czarnego Escalade. Było kilka podobnych, ale nie wyglądało na to, żeby mnie śledziły. Wtedy pomyślałam, że nie powinnam dać się zwariować z byle powodu, więc dalej jechałam i śpiewałam ( bardziej krzyczałam) do piosenek.

Po godzinie wreszcie dotarłam do LAX i zaparkowałam auto na parkingu. Wzięłam jedną z moich walizek. Drugą zostawiłam na późniejszą podróż autem, a w tą spakowałam się tylko na RAW i SmackDown. Chciałabym być w drodze przez 10 dni i z rzędu, w każdą noc obejrzeć walkę. Niestety, niewykonalne przez tak długi czas.

Zanim wyszłam z parkingu, sprawdziłam czy wszystko mam ze sobą: telefon, portfel, paszport i pieniądze. Potem przeszłam do budynku. Zameldowałam się, oddałam moje bagaże i odebrałam bilet na samolot.

Kiedy szłam przez lotnisko słyszałam kroki tuż za mną. To może po prostu jakiś turysta. Nie panikuj. Podeszłam do bramki, a zanim przez nią przeszłam, miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłam się i zobaczyłam znajomą mi twarz.

- Alex?! – krzyknęłam. Moje oczy się rozszerzyły i tak przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie twarzą w twarz. Po chwili uciekł. Chciałam za nim biec, ale stałam w miejscu. Byłam w szoku i nie chciałam zostawić moich rzeczy bez nadzoru. Przeszłam przez bramkę do poczekalni.

To był Alex. Wyraźnie widziałam jego twarz. Alex McCann mnie śledził? Nie wiem. Nie powinnam zakładać czy przesądzać tego, ale to mogło być możliwe.

Nie mogłam w to uwierzyć. Nie widziałam go od tej akcji z Jasonem siedem lat temu.

O mój boże! Zupełnie zapomniałam o Jasonie! Cholera!

Ten facet, wtedy, w tej alejce to Jason! Wiedziałam, że twarz wydaje się znajoma.

Uratowałam Jasona McCann, znowu. Nie miałam pojęcia, co robił przez te wszystkie lata.

O mój boże. Co jeśli Jason jest tu teraz po mnie? Może nie powinnam widzieć tego, co widziałam. On po prostu leżał, nie panikuj Nicole.

- Amerykańskie linie lotnicze, lot 534 do Omahy w Nebrasce, prosimy o wejście na pokład. – zapowiedziano, co wyrwało mnie z zamyślenia.

Wsiadłam do samolotu i udałam się do Nebraski. Jak tylko wylądowałam i zameldowałam się w hotelu zadzwoniłam do Ryana.

- Cześć, Ry! Nie uwierzysz, kogo spotkałam na lotnisku w LA.

- No nie wiem. Justina Biebera?

- Em… nie no, ale…. teraz myślę, jakbym zareagowałam, gdybym, rzeczywiście go spotkała.

- Myślę, że fajnie byś to rozegrała, odkąd go polubiłaś.

- Tak, masz rację. Ostatnio kupiłam nowy album. Jest niesamowity! Rollercoaster jest moją ulubioną piosenką, ale inne też mi się podobają. Hej, zmieniasz temat!

- Ty zaczęłaś!

- Okey, okey. Sorka. Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że widziałam Alexa.

- Możesz trochę bardziej szczegółowo? No wiesz, znam wielu Alexów.

- Pamiętasz Jasona? Tego dzieciaka, którego pobili kilka lat temu.

- Tak, pamiętam. Tego dnia wyglądał okropnie.

- Facet, który do nas podszedł to Alex, jego brat.

- No i?

- Chłopie, kompletnie zapomniałam o Jasonie! Kiedy znów zobaczyłam Alexa, przypomniał mi się Jason.

- Co zrobiłaś?

- Co masz na myśli, mówiąc, co zrobiłam? On był jedynym, który coś zrobił. Kiedy krzyknęłam jego imię, uciekł.

- Hahaha zgaduję, że nie każdy sądzi, że dobrze wyglądasz. – zaśmiał się bardziej do siebie.

- Naprawdę? Wiem, kim był ten facet z alei.

- A kto to był?

- TO BYŁ JASON!

- Wow! Nie drzyj się tak! Czekaj. Co?!

- Na początku nie rozpoznałam go, ponieważ było ciemno i nigdy nie myślałam o Jasonie odkąd postanowił tak po prostu zniknąć siedem lat temu.

- Kurde. To było tak dawno temu? Wow. A co teraz zamierzasz zrobić?

- Nie wiem. Chciałabym znów zobaczyć Jasona, ale nie mam o nim żadnych informacji, o prócz tego, jak się nazywa. To wszystko.

- Jak wrócisz możemy iść na ratusz i zapytać się o niego, jak chcesz?

- Dzięki, i Ryan?

- Tak?

- Nie powiedziałam ci czegoś.

- Chcesz mi to powiedzieć teraz?

- Tak.

- No to dawaj.

- Nie wiem czy to pewne, ale czuję jakby ktoś mnie ostatnio śledził.

- Skąd wiesz?

- Kiedy wyjeżdżałam z miejsca parkingowego spod Subwaya nagle ktoś stanął za moim samochodem, od razu zahamowałam. Wysiadłam sprawdzić, czy kogoś nie potrąciłam. Ale nikogo tam nie było. Potem w skateparku ktoś był za krzakami, a kiedy wracałam do domu z Tonym śledziło nas czarne auto.

- Cholera! To z pewnością jakiś prześladowca. Musimy coś z tym zrobić, zanim będzie jeszcze gorzej!

- Nie! To znaczy, nie chcę się teraz tym przejmować. Mam tyle pracy w najbliższych dniach.

- Okey. Ale jak wrócisz do domu, coś z tym zrobimy. Może to był Alex, bo mówiłaś, że uciekł, kiedy powiedziałaś jego imię.

- Tak, może. Może to przez to, co się stało z Jasonem. Ale kiedy będzie gorzej, jakby co wiem jak się bronić. Tym nie musisz się przejmować.

- Wiem. I wiesz co?

- Co? – zaśmiałam się.

- Po prostu iść spać i zrelaksuj się. Nie musisz się teraz o to martwić.

- Okey. Tak zrobię.

- Więc, dobranoc i śpij mocno.

- Haha ty też stary. Pa.

- Pa, stara.


Kiedy skończyliśmy rozmawiać naszykowałam się do łóżka. Schowałam się pod kołdrę i poszłam spać.


***
Z okazji Wielkiejnocy, rozdział 5 jest już dzisiaj!
Trochę krótki, ale ciekawy (:
Rozdział 6 będzie w niedzielę.
Jeszcze raz Wesołych Świąt Wielkiej Nocy i miłej zabawy w lany poniedziałek!
Miłego czytania (:
Juliet