Nici's POV
Jak po normalnym weekendzie
przyszła niedziela i musiałam pojechać do LAX*, żeby polecieć do Omahy w
Nebrasce na Monday Night RAW. Spakowałam już rzeczy na cały następny tydzień,
ponieważ odbędzie się WWE Live Events, więc będę mogła pojeździć po Kalifornii
i oglądać walki.
Był ranek, a mój lot był za
dwie i pół godziny.
- Chłopaki! Wychodzę! –
krzyknęłam, kiedy stanęłam przy drzwiach wyjściowych. Kiedy przyszli,
przytuliłam każdego po kolei. Włożyłam walizkę do bagażnika mojego Porsche Cayenne
i usiadłam na fotelu kierowcy. Opuściłam szybę.
- Cześć! – krzyknęłam
ostatni raz zanim wyjechałam na ulicę i ruszyłam w drogę na lotnisko.
Podczas jazdy myślałam o
tych postaciach i samochodzie, który mnie śledził. Raz dokładnie przyjrzałam
się, czy nie jedzie za mną tamto auto, ale nigdzie nie widziałam czarnego Escalade.
Było kilka podobnych, ale nie wyglądało na to, żeby mnie śledziły. Wtedy
pomyślałam, że nie powinnam dać się zwariować z byle powodu, więc dalej
jechałam i śpiewałam ( bardziej krzyczałam) do piosenek.
Po godzinie wreszcie
dotarłam do LAX i zaparkowałam auto na parkingu. Wzięłam jedną z moich walizek.
Drugą zostawiłam na późniejszą podróż autem, a w tą spakowałam się tylko na RAW
i SmackDown. Chciałabym być w drodze przez 10 dni i z rzędu, w każdą noc
obejrzeć walkę. Niestety, niewykonalne przez tak długi czas.
Zanim wyszłam z parkingu,
sprawdziłam czy wszystko mam ze sobą: telefon, portfel, paszport i pieniądze.
Potem przeszłam do budynku. Zameldowałam się, oddałam moje bagaże i odebrałam
bilet na samolot.
Kiedy szłam przez lotnisko
słyszałam kroki tuż za mną. To może po prostu jakiś turysta. Nie panikuj.
Podeszłam do bramki, a zanim przez nią przeszłam, miałam wrażenie, że ktoś mnie
obserwuje. Odwróciłam się i zobaczyłam znajomą mi twarz.
- Alex?! – krzyknęłam. Moje
oczy się rozszerzyły i tak przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie twarzą w
twarz. Po chwili uciekł. Chciałam za nim biec, ale stałam w miejscu. Byłam w
szoku i nie chciałam zostawić moich rzeczy bez nadzoru. Przeszłam przez bramkę
do poczekalni.
To był Alex. Wyraźnie
widziałam jego twarz. Alex McCann mnie śledził? Nie wiem. Nie powinnam zakładać
czy przesądzać tego, ale to mogło być możliwe.
Nie mogłam w to uwierzyć.
Nie widziałam go od tej akcji z Jasonem siedem lat temu.
O mój boże! Zupełnie
zapomniałam o Jasonie! Cholera!
Ten facet, wtedy, w tej
alejce to Jason! Wiedziałam, że twarz wydaje się znajoma.
Uratowałam Jasona McCann,
znowu. Nie miałam pojęcia, co robił przez te wszystkie lata.
O mój boże. Co jeśli Jason
jest tu teraz po mnie? Może nie powinnam widzieć tego, co widziałam. On po
prostu leżał, nie panikuj Nicole.
- Amerykańskie linie
lotnicze, lot 534 do Omahy w Nebrasce, prosimy o wejście na pokład. –
zapowiedziano, co wyrwało mnie z zamyślenia.
Wsiadłam do samolotu i
udałam się do Nebraski. Jak tylko wylądowałam i zameldowałam się w hotelu
zadzwoniłam do Ryana.
- Cześć, Ry! Nie uwierzysz,
kogo spotkałam na lotnisku w LA.
- No nie wiem. Justina
Biebera?
- Em… nie no, ale…. teraz myślę,
jakbym zareagowałam, gdybym, rzeczywiście go spotkała.
- Myślę, że fajnie byś to
rozegrała, odkąd go polubiłaś.
- Tak, masz rację. Ostatnio
kupiłam nowy album. Jest niesamowity! Rollercoaster jest moją ulubioną
piosenką, ale inne też mi się podobają. Hej, zmieniasz temat!
- Ty zaczęłaś!
- Okey, okey. Sorka.
Dzwonię, żeby ci powiedzieć, że widziałam Alexa.
- Możesz trochę bardziej
szczegółowo? No wiesz, znam wielu Alexów.
- Pamiętasz Jasona? Tego
dzieciaka, którego pobili kilka lat temu.
- Tak, pamiętam. Tego dnia
wyglądał okropnie.
- Facet, który do nas
podszedł to Alex, jego brat.
- No i?
- Chłopie, kompletnie
zapomniałam o Jasonie! Kiedy znów zobaczyłam Alexa, przypomniał mi się Jason.
- Co zrobiłaś?
- Co masz na myśli, mówiąc,
co zrobiłam? On był jedynym, który coś zrobił. Kiedy krzyknęłam jego imię,
uciekł.
- Hahaha zgaduję, że nie
każdy sądzi, że dobrze wyglądasz. – zaśmiał się bardziej do siebie.
- Naprawdę? Wiem, kim był
ten facet z alei.
- A kto to był?
- TO BYŁ JASON!
- Wow! Nie drzyj się tak!
Czekaj. Co?!
- Na początku nie
rozpoznałam go, ponieważ było ciemno i nigdy nie myślałam o Jasonie odkąd
postanowił tak po prostu zniknąć siedem lat temu.
- Kurde. To było tak dawno
temu? Wow. A co teraz zamierzasz zrobić?
- Nie wiem. Chciałabym znów
zobaczyć Jasona, ale nie mam o nim żadnych informacji, o prócz tego, jak się
nazywa. To wszystko.
- Jak wrócisz możemy iść na
ratusz i zapytać się o niego, jak chcesz?
- Dzięki, i Ryan?
- Tak?
- Nie powiedziałam ci
czegoś.
- Chcesz mi to powiedzieć
teraz?
- Tak.
- No to dawaj.
- Nie wiem czy to pewne, ale
czuję jakby ktoś mnie ostatnio śledził.
- Skąd wiesz?
- Kiedy wyjeżdżałam z
miejsca parkingowego spod Subwaya nagle ktoś stanął za moim samochodem, od razu
zahamowałam. Wysiadłam sprawdzić, czy kogoś nie potrąciłam. Ale nikogo tam nie
było. Potem w skateparku ktoś był za krzakami, a kiedy wracałam do domu z Tonym
śledziło nas czarne auto.
- Cholera! To z pewnością
jakiś prześladowca. Musimy coś z tym zrobić, zanim będzie jeszcze gorzej!
- Nie! To znaczy, nie chcę
się teraz tym przejmować. Mam tyle pracy w najbliższych dniach.
- Okey. Ale jak wrócisz do
domu, coś z tym zrobimy. Może to był Alex, bo mówiłaś, że uciekł, kiedy
powiedziałaś jego imię.
- Tak, może. Może to przez
to, co się stało z Jasonem. Ale kiedy będzie gorzej, jakby co wiem jak się
bronić. Tym nie musisz się przejmować.
- Wiem. I wiesz co?
- Co? – zaśmiałam się.
- Po prostu iść spać i
zrelaksuj się. Nie musisz się teraz o to martwić.
- Okey. Tak zrobię.
- Więc, dobranoc i śpij
mocno.
- Haha ty też stary. Pa.
- Pa, stara.
Kiedy skończyliśmy rozmawiać
naszykowałam się do łóżka. Schowałam się pod kołdrę i poszłam spać.
***
Z okazji Wielkiejnocy, rozdział 5 jest już dzisiaj!
Trochę krótki, ale ciekawy (:
Rozdział 6 będzie w niedzielę.
Jeszcze raz Wesołych Świąt Wielkiej Nocy i miłej zabawy w lany poniedziałek!
Miłego czytania (:
Juliet
WoW Jula rozdział super czekam na następny i mam nadzieje że w końcu pojawi się Jason a nie będzie tylko o nim mowa.
OdpowiedzUsuń