sobota, 3 maja 2014

Eight. Sooner Than I Thought.

Nici's POV



Byłam z Ryanem w więzieniu, gdzie swoją karę odsiadywał Jason. Po rozmowie z jednym z pracowników, odzyskałam nadzieję. Dał nam adres osoby, z którą mógł przebywać Jason. W tym przypadku był to Alex.

Mamy adres Alexa. Byłam pewna, że tam znajdziemy Jasona. Nadal nie wiedziałam, co mu powiem, jak go spotkam. Nie nakrzyczę na niego, tylko przeprowadzę z nim normalną konwersację.

Wyszliśmy z dużego budynku na parking. Jedna osoba, albo lepiej powiedzieć trzy osoby przykuły moją uwagę.

To był cholerny Jason McCann! Nie mogło to do mnie dotrzeć. Naprawdę się go tu nie spodziewałam. Dobrze, że chociaż się potwierdziło, że to on stoi za tymi strasznymi, śledzącymi mnie ludźmi. Ale w tym momencie, kiedy go zobaczyłam, to było dziwne, bo potrafiłam myśleć wyłącznie o nim.

- JASON! – krzyknęłam, kiedy biegł do samochodu z kolesiem, który pomógł nam tamtej nocy.

Zaczęłam biec. Widziałam, jak wycofywał z miejsca parkingowego. Biegłam między zaparkowanymi autami. Moim planem, było zatrzymanie go.

Widziałam, jak przyspieszył, więc wyskoczyłam spomiędzy aut, powodując, że zablokował się między nimi. Ulżyło mi, kiedy zatrzymał samochód tuż przede mną i nie przejechał mnie.

Przez parę sekund po prostu na niego patrzyłam. Nie wiedziałam, czy robi to samo, bo miał na sobie okulary przeciwsłoneczne.

- No dalej, Jason. Wysiądź z samochodu! – powiedziałam ze spokojem w głosie. Usłyszał mnie, bo opuścił szybę. Ale siedział tam tylko. Nie ruszał się. Nic nie mówił. Po tym, musiałam wziąć sprawę w swoje ręce. Spojrzałam na niego z przemawiającym wzrokiem i trochę wydęłam wargi w moim słynnym kształcie.

Widziałam Ryana obserwującego sytuacją z pewnego dystansu. Myślę, że wiedział, że chciałam poradzić sobie sama. Ale myślę też, że był gotowy wracać biegiem do więzienia, po paru strażników, którzy zabraliby Jasona ode mnie.

Po tym milczeniu Jason westchnął i otworzył drzwi samochodu. Wyszedł i zamknął je za sobą. Robiąc to nie spuszczał ze mnie wzroku. Jego twarz nie pokazywała żadnych emocji.

Kiedy tak stał obok swojego auta, podeszłam do niego i objęłam go. Stałam tak przez chwilę. Definitywnie był zaskoczony, bo nie odwzajemnił mojego uścisku. Wciąż trzymał ręce luźno wzdłuż tułowia.

- Odwzajemnij! – jęknęłam - bardziej zażądałam – w jego klatkę piersiową. Zaskakująco posłuchał mnie. Jason mnie przytulił. Po tym, jak kazałam mu się przytulić, położył jedną rękę na moich plecach, a drugą wokół mojego ramienia. Ponieważ byłam trochę niższa czułam, jak opiera brodę o moją głowę.

W tym momencie byłam szczęśliwa, że mam go w swoich ramionach. Kiedy się odsunęliśmy, poczułam niezręczne napięcie. Ja oczywiście będąc rzetelnym człowiekiem odezwałam się pierwsza.

- Jason. Mam mnóstwo pytań, ale nie sądzę, że to odpowiedni czas i miejsce, żeby to omawiać.

- Tak. Masz rację. Tak myślę. – powiedział, a ja pisnęłam w myślach. Jego głos był jak… ugh. Ale on unikał mojego wzroku.

- Nie martw się. Nie jestem na ciebie zła. Byłam tylko przestraszona. – przyznałam, próbując spojrzeć mu w oczy, o ile było to możliwe, przez ciemne szkła.

Może było mu wstyd albo rozczarował się, ponieważ nadal na mnie nie patrzył. Zachowywał kamienną twarz. To było nieco irytujące.

- Daj mi swój telefon. – zażądałam bezpośrednio i wyciągnęłam rękę. W końcu obrócił się i spojrzał na mnie. Widziałam, jak podnosi jedną brew. Zastanowił się przez sekundę. – Okey. – wyciągnął telefon z tylnej kieszeni i podał mi go do ręki.

Na szczęście nie miał hasła, więc łatwo go odblokowałam. Zapisałam swój numer i wysłałam wiadomość do siebie. Oddałam mu telefon.

- Zapisałam swój numer. Napisz albo zadzwoń, jak będziesz miał czas. Chciałabym się spotkać i wyjaśnić parę rzeczy. Mam czas od czwartku. – powiedziałam. Tym razem spojrzał na mnie. Miałam tylko nadzieję, że też chce się spotkać, bo jeśli nie, to wyszłam na totalną idiotkę.

- Zadzwonię. Nie martw się. – powiedział i uśmiechnął się. Uśmiechnął się! Ten chłopak nie ma pojęcia, co dla mnie robi. Nie pokazywałam wewnętrznych emocji. Nadal utrzymywałam poziom.

- Okey, to fajnie. Będę czekać. – uśmiechnęłam się uwodzicielsko i przytuliłam go na pożegnanie, a on z radością to przyjął. Ten uścisk nie był tak długi, jak ten pierwszy. W krótkim czasie odsunęliśmy się od siebie i pożegnaliśmy.

- Pa, Jason. – nie mogłam przestać się uśmiechać. Powoli zaczęłam wracać do Ryana.

- Pa, Nicole. – odpowiedział z prawdziwym uśmiechem. Z tymi słowami, mój uśmiech się powiększył. Całkowicie odwróciłam się i dołączyłam do Ryana przy jego aucie.

Odwróciłam się ostatni raz i zobaczyłam Jasona wciąż patrzącego na mnie z uśmiechem na ustach. Kiedy zauważył, że się odwróciłam, skinął głową i wsiadł do auta. Odjechał, a za nim to drugie auto.

Muszę przyznać, że miał fajne Camaro, no i on też dobrze wyglądał. Te jasnobrązowe włosy, jego perłowe, białe zęby i ta linia szczęki! Uh.

- Ziemia do Niki! Halo! – Ryan pstryknął palcami przed moją twarzą, co mnie wyrwało z zamyślenia.

- Tak?

- Przyłapałem cię na gapieniu się. – drażnił mnie, ale nie przejmowałam się tym, ponieważ obserwowałam Jasona.

- Tak, gapiłam się. I co z tego? Wskakuj do samochodu i wracajmy do domu. – powiedziałam otwierając drzwi pasażera. Wsiadłam do auta. Ryan zrobił to samo i ruszyliśmy do domu.

W drodze powrotnej oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy. Myślę, że ten dzień jak dla mnie był zbyt pełen wrażeń. Byłam wyczerpana, więc zasnęłam.

Wróciliśmy do domu pod wieczór. Był piątek, więc chłopaki byli na dworze. Zdecydowałam się z Ryanem na BFF Night, więc zamówiliśmy pizzę i obejrzeliśmy parę filmów.

Kiedy oglądamy filmy zawsze zaczynamy od horrorów, a potem oglądamy komedie. Wtedy, jak idę spać nie jestem przestraszona.


Oglądaliśmy filmy i jedliśmy pizzę dopóki oboje nie poczuliśmy zmęczenia i poszliśmy do łóżek. Była druga w nocy, kiedy spojrzałam na telefon. Po chwili zasnęłam w moim dużym, wygodnym łóżku, myśląc o Jasonie.



***
Rozdział 8 wcześniej z okazji 3 maja!
Z kilkutygodniowym wyprzedzeniem wymyślam powody dla jakich mogę wcześniej dodać rozdziały, a potem ledwo się wyrabiam z tłumaczeniem. Ale jest dobrze.
Tłumacząc ten rozdział ciągle się śmiałam. I nadal nie mogę wyobrazić sobie tego 'uwodzicielskiego' uśmiechu Niki, ale dobra haha xD
Miłego czytania!
Juliet

piątek, 2 maja 2014

Seven. What Is She Doing?

Jason's POV



Przez lata Nicole przeszywała mój umysł w tą i z powrotem. Kiedy oglądałem z chłopakami wrestling , a ona miała pojawić się na ekranie, chłopaki ekscytowali się i zaczynali gwizdać. Ja tylko tam siedziałem i oglądałem w ciszy.

Byłem w domu od paru miesięcy. Odsiadywanie było okropne. Wszystko było takie odseparowane od reszty świata. Miałeś wystarczająco dużo czasu, żeby obmyśleć wszystko, co spotkało się w życiu. Obiecałem sobie, że już nigdy tam nie wrócę.

Kiedy mnie wypuścili, zdałem sobie sprawę, że wcale nie robiłem tak szalonych rzeczy, jak wcześniej. Byłem świeżo po więzieniu, więc policja deptała mi po piętach, czekając na mój zły ruch, żeby tylko znów mnie tam wsadzić.

Ale była jedna noc, kiedy miałem robotę do wykonania. Inny gang był mi winien trochę pieniędzy, więc chciałem je z powrotem. Spotkaliśmy się w alejce, gdzie nikt nie mógł zobaczyć, co robimy. Pomyślałem, że będzie łatwiej, kiedy pójdę tam sam. Ale się myliłem.

Idioci nie mieli ze sobą pieniędzy, więc zaczęli mnie bić. W pewnym momencie było ich zbyt dużo i musiałem się bronić. Wyciągnąłem broń i wycelowałem w ramię ich lidera. Nie chciałem go zabić. Ale on wcale nie zamierzał się odsunąć.

Zrobiłem krok do przodu, żeby znowu strzelić, ale coś mnie zatrzymało. Jedna z tych szumowin pchnęła mnie nożem w brzuch. Krzyknąłem z bólu i upadłem na kolana. Trzymał nóż w moim ciele dopóki nie leżałem na ziemi. Potem wyciągnął go bardzo powoli, pozwalając krwi kapać z noża, a mojemu ciału całkowicie opaść.

Natychmiast uciekli, pozwalając mi tam zostać. Cóż, naprawdę nie mogłem ich winić, bo zrobiłbym to samo. Nie czułem żalu. Ale to jest powód, dla którego krzywdzimy tamtych ludzi, żeby żałowali tego, co robili.

Myślałem, że to jest to. Wiedziałem, że ten dzień nadejdzie, ale pomyślałem, że coś osiągnę zanim odejdę z tego świata. Ale wtedy chciałem tylko, żeby ból się skończył. Zamknąłem oczy. W zasadzie, poddałem się.

Ale na moje szczęście usłyszałem głos odbijający się echem w alei. Od razu jak ją usłyszałem wiedziałem, że to ona. Nie mogłem uwierzyć, że naprawdę słyszę jej głos. Może już nie żyłem. Ale nie. Poczułem jak mnie szturchnęła. Obróciłem się, żeby na własne oczy przekonać się, że to była ona. I była.

Rozpoznałem ją, ale czy ona zrobiła to samo? Nie, nie rozpoznała mnie, bo zapytałam o moje imię. Może dobrze, że nie wiedziała, że to ja. Zgaduję, że by się przestraszyła.

Była taka, jaką ją zapamiętałem. Pomogła mi i troszczyła się o mnie, chociaż byłem dla niej obcy. Dziwne był to, że zdjęła koszulkę, zanim poznała moje imię. Nie będę zaprzeczać, podobało mi się to, co widziałem.

Jestem jej wdzięczny, że znalazła mnie tej nocy, ale ona nie powinna. Wiem, wiem. Gdyby nie ona, nie chodziłbym po tej ziemi. Po prostu nie chcę, żeby poznała tę stronę życia. Ona jest zbyt… niewinna.

Po tym, jak Luke zabrał mnie do domu, leczyłem moją ranę. Była owinięta jej koszulą. Nie wiem, dlaczego, ale zatrzymałem ten kawałek materiału, który pozostał.

Czułem, że chcę ponownie ją zobaczyć, ale nie byłem pewny, czy to dobry pomysł.

Moi ludzie zastanawiali się, co mi się stało, więc im opowiedziałem tą historię. Alex już wiedział, kim była Nicole, bo ją spotkał. Ale reszta nie wiedziała. Jeśli chciałem ich pomocy musiałem im powiedzieć, co się kiedyś stało. Nie była to długa historia, ale bardzo istotna.

Nie miałem planu, ale pierwszą rzeczą, jaką zrobię będzie obserwowanie jej i jej ruchów. Odkąd zobaczyła moją twarz wysłałem resztę chłopaków, żeby ją śledzili.

Z jednej strony chcę ją zobaczyć, ale z drugiej chcę żeby pozostała bezpieczna. Ktoś mógł zobaczyć, jak mi pomaga. Mogła stać się celem dla ludzi, którzy są przeciwko mnie.

Moją strategią było wysłanie chłopaków, żeby informowali mnie, co robi, z kim jest i gdzie jest.

Obecnie obserwując ją, swoją zmianę ma Mike. Podczas, gdy on wykonywał swoje zadanie, ja stałem na tarasie. Była ładna pogoda w LA, więc dlaczego ani trochę się nią cieszyłem. Nagle zwróciłem uwagę na mój dzwoniący telefon. To był Mike. Czego chciał?

- Hej, Mike. Co się dzieje?

- Jason. Oni wyjeżdżają z LA.

- Jak to wyjeżdżają z LA? Co ona robi?

- Stary. Nie wiem. Widziałem ją tylko w aucie z tym Shecklerem. Teraz jadą na północ. Jadę za nimi na autostradzie.

- Wzięli ze sobą jakieś torby?

- Nie. Myślę, że nic ze sobą nie wzięli.

- Okey. Śledź ich dalej, ale nie angażuj się zbytnio. Kiedy dotrą na miejsce, zadzwoń do mnie.

- Dobra.

- Dzięki, stary. – rozłączyłem się. Nie mogłem tu siedzieć i czekać, aż wróci Mike. Dlaczego jest sama w aucie z tym facetem i jadą na północ? Ona nie może być teraz, gdzie jej się tylko podoba.

Wbiegłem do domu.

- Luke! Szykuj się! Teraz! – krzyknąłem. Złapałem klucze i wyszedłem. Poszedłem do mojego czarnego Camaro. Luke szedł kawałek za mną. Kiedy oboje siedzieliśmy już w aucie odpaliłem silnik. Przyspieszyłem jadąc ulicami do autostrady.

- Wow. Koleś. Skąd ten pośpiech? – zapytał Luke.

- Nici i ten Ryan jadą na północ z niczym. Są po prostu sami, tylko Mike za nimi jedzie. Co jeśli coś się stało? – wyjaśniłem.

- Ktoś jest zazdrosny. – powiedział dokuczliwie Luke. Ten koleś mnie wnerwia.

- Zamknij się! – rzuciłem.

- Ta odpowiedź mówi sama za siebie. – powiedział z uśmieszkiem na twarzy. Nie wiem, dlaczego jeszcze nie uderzyłem go w twarz.

Po kilku minutach jazdy poczułem dzwoniący telefon w kieszeni. Wyciągnąłem i spojrzałem na ekran. Wiadomość od Mike’a. Podałem telefon Luke’owi.

- To Mike. Sprawdź, co napisał. – zażądałem.

- Mike wysłał ci lokalizację wiezienia stanowego. Dlaczego miałby ci to wysłać? – zapytał zdezorientowany Luke.

- Co ona do cholery robi w więzieniu? – krzyknąłem. Luke wzdrygnął się przez mój nagły wybuch. Wcisnąłem gaz, pędząc szybciej w dół autostrady.

- Hej, Jason! Zwolnij! Jeśli nie, możesz jej już nigdy nie zobaczyć. – powiedział Luke.

- Nikt mi nie mówi, co mam robić! – splunąłem na niego. Po tym zamilczał.

Po trzydziestominutowej jeździe dotarliśmy do więzienia. Wjechałem na parking, widząc już samochód Mike’a. Zaparkowałem obok niego. Kiedy Mike nas zauważył, wszyscy w trójkę wysiedliśmy z aut.

- Hej, chłopaki! Co tu robicie? – wydał się trochę zaskoczony, widząc nas.

- Tylko sprawdzam, czy wszystko w porządku. – wyjaśniłem, rozglądając się dookoła.

- No i jest zazdrosny. – dodał Luke.

- To brzmi bardziej wiarygodnie. – zaśmiał się Mike. Zaśmiał się! Luke też zaczął się śmiać. Nie są jednak brutalnymi facetami bez serc.

Chciałem zapytać Mike’a, gdzie poszła Nicole, ale odpowiedź na moje pytanie za chwilę się pojawiła, kiedy zobaczyłem ją wychodzącą z budynku.

W moich oczach wyglądała po prostu pięknie. Miała na sobie szorty i prostą szarą koszulkę, która trochę pokazywała. Nie miałem nic przeciwko. Miała też okulary. Nie wiedziałem, że potrzebowała okularów, ale dobrze na niej wyglądały. Wszystko by na niej dobrze wyglądało.

Szła z Ryanem w kierunku parkingu. Co oznaczało, że do nas.

- JASON! – krzyknęła. Cholera!


Natychmiast wsiedliśmy do aut, żeby nas nie zauważyli. Ale zgaduję, że nie zrobiliśmy tego wystarczająco szybko.



 ***
Rozdział 7! Jak do tej pory - mój ulubiony. Bardzo fajne jest czytanie z punktu widzenia Jasona.
Rozdział trochę wcześniej, tak na majówkę.
Miłego czytania (:
Juliet